Po północy w piątek, podczas corocznej pielgrzymki chasydów, w budynku, gdzie znajduje się grób cadyka Elimelecha w Leżajsku wybuchł pożar. Grób cadyka nie został uszkodzony. Nikt też nie ucierpiał. Policja wstępnie wykluczyła podpalenie, podaje Polskie Radio Rzeszów.
"Na chwilę obecną wykluczyliśmy umyślne podpalenie. Najprawdopodobniej przyczyną było zapalenie się od świec ustawionych we wnętrzu grobowca karteczek z modlitwami, które składają pielgrzymi" - powiedział PAP oficer prasowy leżajskiej policji Tomasz Potejko.
Strażacy informacje o pożarze otrzymali około godziny pierwszej w nocy. Na miejsce pojechało sześć zastępów straży pożarnej; w sumie 26 strażaków. "Okazało się, że ogień pojawił się w nawie bocznej budynku grobowca cadyka Elimelecha. Ogień zaczął obejmować dach budynku. Strażacy korzystając ze środków ochronnych dróg oddechowych, ugasili ogień w środku, a także na dachu" - mówił rzecznik podkarpackiej straży pożarnej Marcin Betleja.
Strażacy rozebrali także część pokrycia dachowego żeby sprawdzić czy ma tam zarzewia ognia. "Nikomu nic się nie stało. W środku nie było pielgrzymów. Grób cadyka nie został uszkodzony" - dodał Betleja.
Zaraz potem na miejscu prace rozpoczęła grupa dochodzeniowo-śledcza policji. "Wykonane zostały oględziny, został też zabezpieczony monitoring z wnętrza budynku. W ciągu dnia zostały ponowione oględziny z udziałem biegłego z zakresu pożarnictwa" - zaznaczył oficer prasowy policji w Leżajsku.
Komentarze
Prześlij komentarz